niedziela, 22 lipca 2012

Tragedia na letnim obozie. W jeziorze utonęła opiekunka

Funkcjonariusze i strażacy wyłowili z jeziora Markusy pod Olsztynkiem (Warmińsko-Mazurskie) ciało 37-letniej opiekunki obozu szermierzy. Kobieta utonęła, gdy w środku nocy postanowiła popływać. Policja i prokurator badają okoliczności wypadku.


Do tragedii doszło na terenie ośrodka wypoczynkowego Syrenka. Ze wstępnych ustaleń wynika, że opiekunka obozu szermierzy - mieszkanka województwa podkarpackiego - rozmawiała z kolegą na pomoście. Po godzinie pierwszej w nocy postanowiła popływać. Kiedy mężczyzna stracił ją z oczu, wskoczył do wody i zaczął jej szukać.


Później zaalarmował policję. Nurkowie wyłowili ciało kobiety o godzinie 3 w nocy - powiedziała Izabela Niedźwiedzka z biura prasowego warmińsko-mazurskiej policji. 37-latka zmarła mimo podjętej akcji reanimacyjnej.


Przyczynę śmierci 37-latki wyjaśni sekcja zwłok. Na razie nic nie wskazuje na to, by opiekunka piła alkohol. Śledztwo prowadzi policja i prokurator.


Od początku roku na Warmii i Mazurach utonęło już 36 osób, a od początku lipca w całej Polsce 94. W ubiegłym roku w Polsce utonęło 396 osób, z czego większość w miejscach niestrzeżonych lub tam, gdzie kąpiel jest zabroniona.


Z kolei tylko od 1 kwietnia tego roku w Polsce utonęło już 260 osób.

Ciężkie życie brytyjskich żołnierzy. Śpią na krzesłach, bez poduszek

Po aferze z firmą ochroniarską, która nie wywiązała się z kontraktu ws. ochrony Londynu w czasie Igrzysk Olimpijskich, brytyjskie media znalazły kolejnego "haka" na organizatorów sportowej imprezy. Tym razem chodzi o warunki, w jakich służą żołnierze pilnujący bezpieczeństwa.


Nie dość, że po powrocie z Afganistanu żołnierzom odwołano im urlopy, to teraz wojskowi muszą spać na krzesłach. Zdjęcia, jakie pojawiły się w internecie, mówią same za siebie. Mundurowi - zamiast kocy - mają kurtki, a za poduszki służą im zwinięte żołnierskie torby.


Zobacz, w jakich warunkach śpią brytyjscy żołnierze


Po liczącej 18 godzin zmianie tak śpią ludzie, którzy pilnują bezpieczeństwa obiektów olimpijskich- takie podpisy umieszczono pod zdjęciami. W czasie igrzysk brytyjscy żołnierze odpowiedzialni będą m.in. za przeszukiwanie podręcznych toreb, prześwietlanie sprzętu i osobistą kontrolę widzów. Oby nie zasypiali w pracy.


W Londynie wystąpi ok. 10,5 tys. sportowców z 204 krajów. Walczyć będą o 302 komplety medali w 39 dyscyplinach. Najlepsi sportowcy świata będą rywalizować na arenach zarówno w Londynie, jak i poza jego granicami. Część konkurencji rozegranych zostanie w Parku Olimpijskim (Olympic Park) we wschodniej części miasta, w którego skład wchodzi dziewięć obiektów, w tym zbudowany Stadion Olimpijski. Poza tym rywalizacja toczyć się będzie m.in. na stadionie Wembley, kortach w Wimbledonie, w Greenwich Park oraz Hyde Parku. Poza Londynem odbędą się zmagania kajakarzy - w Broxbourne, żeglarzy - w Weymouth oraz piłkarzy - w Cardiff, Manchesterze, Newcastle, Glasgow i Coventry.

Ewakuowano komendę miejską policji, kobieta przyniosła granat

W Olsztynie ewakuowano Komendę Miejską Policji, bo mieszkanka Lidzbarka Warmińskiego przyniosła w torbie granat. Wszystko wskazuje na to, że granat nie jest atrapą.

Kobieta wykazała się skrajną nieodpowiedzialnością. Granat znalazła w weekend, a dziś postanowiła pokazać go kolegom z pracy. Jechała z nim zwykłym autobusem z Lidzbarka Warmińskiego do Olsztyna.

Współpracownicy, gdy tylko zobaczyli niebezpieczny ładunek, natychmiast kazali jej iść z nim na policję. Gdy przy biurku dyżurnego pokazała swoje znalezisko, od razu zarządzono ewakuację 80 osób.

Granat zabezpieczyli saperzy. Prawdopodobnie jest to granat przeciwpiechotny typu F1 - poinformował rzecznik prasowy tej jednostki Krzysztof Wasyńczuk. Zachowanie tej pani było strasznie nieodpowiedzialne, nie chcę nawet myśleć, co by się mogło stać w tym autobusie, czy zakładzie pracy - dodał.

Policjanci przesłuchają mieszkankę Lidzbarka Warmińskiego. Chcą ustalić, gdzie kobieta znalazła granat.

sobota, 21 lipca 2012

Organizacja charytatywna zarobiła na triumfie Federera

Ponad 100 tysięcy funtów wzbogaciła się jedna z organizacji charytatywnych dzięki siódmemu triumfowi Rogera Federera na trawiastych kortach Wimbledonu. Wszystko za sprawą Nicholasa Newlife'a, który dziewięć lat temu założył się, że Szwajcar przed 2020 roku osiągnie tę liczbę.


Zmarły w 2009 roku w wieku 59 lat Newlife, na mocy testamentu sporządzonego rok wcześniej, zostawił organizacji Oxfam - pomagającej najbiedniejszym ludziom w 57 państwach całego świata - swój majątek, w tym nietypowy kupon. W 2003 roku postawił 1520 funtów, że Federer co najmniej siedmiokrotnie wygra najstarszy i najbardziej prestiżowy turniej tenisowy na świecie.


To jedna z nielicznych sytuacji, w której pieniądze wypłacimy z uśmiechem na twarzy - wyjaśnił rzecznik firmy bukmacherskiej, która przyjęła zakład. Kwota 101 840 funtów to niejedyna znacząca suma, którą dla tej instytucji charytatywnej "zarobił" Federer. W 2009 roku na jej konto trafiło 16 750 funtów po tym, jak Szwajcar wygrał Roland Garros w Paryżu i po raz 14. zwyciężył w Wielkim Szlemie.


W niedzielę finale Wimbledonu Federer pokonał Brytyjczyka Andy'ego Murraya 4:6, 7:5, 6:3, 6:4. 30-letni Szwajcar stał się tym samym rekordzistą pod względem liczby wygranych imprez Wielkiego Szlema. W niedzielę triumfował po raz 17.


Wygrana sprawiła, że Federer zrównał się pod względem liczby zwycięstw w Wimbledonie z Amerykaninem Pete'em Samprasem i Brytyjczykiem Williamem Renshawem, którzy także byli najlepsi siedmiokrotnie.

USA: Strzelanina na premierze Batmana, są ofiary

15 osób zginęło, a 50 zostało rannych w strzelaninie, do której doszło podczas premiery "Mroczny Rycerz powstaje" na przedmieściach Denver. Policja aresztowała mężczyznę podejrzanego o dokonanie masakry.


Napastnik w masce gazowej otworzył ogień w kinie, podczas premiery filmu "Mroczny Rycerz powstaje". Później odpalił ładunek z gazem łzawiącym lub bombę dymną. Mężczyzna miał przy sobie 3 sztuki broni, w tym strzelbę, i nosił kamizelkę kuloodporną. Ludzie, którzy byli w kinie, nie byli świadomi tego, co się dzieje. Publiczność myślała, że strzały są częścią projekcji. W filmie jest bowiem mnóstwo efektów specjalnych.


Zginęło 15 osób, a ponad 50 zostało rannych. Telewizja CNN podała, że wśród ofiar są dzieci. Jak powiedział nam polski konsul honorowy w Denver, Tomasz Skotnicki wśród poszkodowanych nie ma Polaków.


Na miejscu, gdzie doszło do tragedii, są dziesiątki policjantów. Funkcjonariusze ewakuowali teren wokół kina. Badają, czy nie ma innych ładunków wybuchowych. Okoliczne szpitale zostały postawione w stan najwyższej gotowości.


Policja podczas krótkiej konferencji prasowej poinformowała, że udało się zatrzymać sprawcę masakry na przedmieściach Denver. Może mu grozić nawet kara śmierci. Jedyna rzecz, jaką mogę państwu powiedzieć to to, że zatrzymany oświadczył, iż w budynku, w którym mieszka, znajdują się materiały wybuchowe. Sprawdzamy to - powiedział funkcjonariusz. Budynek został ewakuowany, ale nie podano, w jakiej części miasta się znajduje.


Początkowo informowano, że sprawców było dwóch. Teraz wszystko wskazuje na to, że zamachowiec działał sam.

Dyrektor Elewarru traci stanowiska. Przestanie być dyrektorem spółki?

Andrzej Śmietanko - jeden z głównych bohaterów afery taśmowej w PSL - traci stanowiska. Dyrektor generalny nadzorowanej przez Agencję Rynku Rolnego spółki Elewarr, nie jest już członkiem rad nadzorczych kilku spółek. Bardzo możliwe, że straci także stanowisko dyrektorskie w Elewarze.

Śmietanko - zarabiający na stanowisku dyrektora generalnego Elewarru więcej niż prezes tej spółki - wciąż zajmuje to stanowisko. Jest jednak bardzo prawdopodobne, że straci je w poniedziałek. Dopiero wtedy będzie można go zgodnie z prawem zwolnić, wówczas bowiem wraca z urlopu.

Na razie Andrzej Śmietanko stracił posady w radach nadzorczych spółek związanych z działalnością Elewarru - Zamojskich Zakładów Zbożowych i Towarowego Domu Maklerskiego Arrtrans.

Z funkcji dyrektora w Elewarze może go odwołać prezes spółki - uznawany w rozmowach ludowców za figuranta prezes Bronisław Tomaszewski. Nie udaje się jednak z nim skontaktować, ponieważ przyjmuje właśnie kontrolujących spółkę agentów CBA.

Przypomnijmy, że wczoraj do siedziby spółki zbożowej Elewarr wkroczyli agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Biuro sprawdza sposób zarządzania majątkiem i koszty związane z kierowaniem spółką. Będą sprawdzali przestrzeganie procedur i sposób rozporządzania mieniem spółki. W komunikacie Biuro podało, że sprawdzane mają też być "wydatki na koszty zarządu i kierowania spółką w latach 2008-12". Kontrolę zarządził wiceszef CBA. Ma się ona zakończyć 19 września.

Odwołanie Śmietanki byłoby już kolejną - po dymisji ministra rolnictwa Marka Sawickiego - decyzją o zmianie kadrowej po ujawnieniu taśm z nagraniem rozmowy szefa kółek rolniczych i byłego prezesa Agencji Rynku Rolnego o nadużyciach działaczy PSL.

Łukasik miał powiedzieć Serafinowi o wykorzystywaniu państwowego majątku przez niektórych działaczy PSL dla własnych korzyści. Pojawił się też wątek należącej do ARR spółki Elewarr. Były prezes Agencji Rynku Rolnego miał sugerować, że szef resortu rolnictwa skłamał podczas składania zeznań jako świadek w postępowaniu dotyczącym nieprawidłowości przy zatrudnianiu i zwalnianiu pracowników ARR.

Najlepsi ludzie opuszczają wojsko. MON próbuje zatrzymać fachowców

W latach 2010-2011 ze służbą pożegnało się niemal 13 tysięcy wojskowych. W tym roku mundury zdejmie ok. 5 tys. osób - informuje "Gazeta Polska Codziennie". Zdaniem cytowanego przez gazetę gen. Romana Polko, to niebezpieczne dla naszej armii i obronności kraju.

Z wojska odchodzą ludzie najambitniejsi, którzy chcieliby realizować swoje powołanie i misję, ale na to im się nie pozwala - twierdzi gen. Polko.

Z raportu Najwyższej Izby Kontroli dotyczącego wykonania budżetu w resorcie obrony wynika, że zwolnienia z wojska były dwa razy wyższe niż planowano. Spośród 13 tysięcy żołnierzy, którzy w latach 2010-2012 pożegnali się ze służbą, ok. 10 tysięcy uczyniło to na własną prośbę.

W ubiegłym roku więcej niż połowę z ponad 7 tysięcy przechodzących do cywila stanowili podoficerowie. Z szeregów odeszło 1,5 tysiąca oficerów.

Rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej Jacek Sońta powiedział z kolei gazecie, że w dobie kryzysu służba w wojsku jest uważana za stabilną i atrakcyjną. Dodał, że resort dąży do tego, aby zatrzymać w swoich szeregach jak największą liczbę fachowców.

Przypomnijmy, że szef MON Tomasz Siemoniak wyraził nadzieję, że odejścia z wojska zahamują podwyżki wynagrodzeń dla armii o 300 zł brutto od 1 lipca. Dodał, że MON szuka również pozafinansowych narzędzi, które zachęciłyby najlepszych żołnierzy do pozostania w służbie. Życzylibyśmy sobie, żeby status materialny żołnierzy był taki, że sprawy materialne nie byłyby czynnikiem, który decyduje o tym, żeby z wojska odchodzić - mówił Siemoniak.

Grzegorz Lato wystartuje w wyborach szefa PZPN

Grzegorz Lato wystartuje w październikowych wyborach szefa PZPN - dowiedzieli się reporterzy RMF FM. W czwartek przed południem ma oficjalnie ogłosić decyzję. Nieoficjalnie wiadomo, że mówi swoim współpracownikom, iż "wystartuje, bo chce się zmierzyć w boju".


Przed mistrzostwami Europy Lato zapowiadał w jednym z wywiadów, że ustąpi ze stanowiska jeśli polska reprezentacja odpadnie w fazie grupowiej. Jednak już w czasie Euro wycofał się z tej deklaracji. Stało się to już po tym, gdy okazało się, że Polacy zajęli ostatnie miejsce w grupie. Zmieniłem zdanie dlatego, że wynik sportowy to jest jedna sprawa, a sprawa organizacji mistrzostw Europy to druga - powiedział Lato. A tę organizację - jak podkreśla - UEFA oceniła bardzo wysoko.


Co ciekawe, to nie pierwsza taka zapowiedź i nie pierwszy taki odwrót w wykonaniu Laty. Gdy w 2008 roku został szefem Polskiego Związku Piłki Nożnej, oświadczył, że jeśli w ciągu roku sytuacja w polskim futbolu nie zmieni się na lepsze - zrezygnuje. Rok minął, stan piłki był taki sam, a prezes nie tylko nie zamierzał rezygnować, ale chętnie wskazywał winnych takiej sytuacji. Najbardziej oberwało się dziennikarzom za "medialną nagonkę na PZPN".


Lato, zanim objął stanowisko prezesa PZPN, był jednym z najbardziej znanych polskich piłkarzy i trenerów. Trzykrotnie brał udział w finałach mistrzostw świata (RFN 1974, Argentyna 1978 i Hiszpania 1982). Był królem strzelców piłkarskich mundialu w RFN w 1974, gdzie zdobył 7 bramek. W drużynie narodowej rozegrał 104 mecze (w tym 100 oficjalnych) i zdobył 45 bramek. Pod względem liczby rozegranych spotkań jest na 2. miejscu wśród reprezentantów Polski (za Michałem Żewłakowem), a pod względem zdobytych goli ustępuje tylko Włodzimierzowi Lubańskiemu.


Próbował także sił w polityce. W latach 2001-2005 zasiadał w Senacie z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej z okręgu rzeszowskiego. W 2005 był członkiem komitetu wyborczego Włodzimierza Cimoszewicza w wyborach prezydenckich. W 2004 bez powodzenia kandydował do Parlamentu Europejskiego, a w 2005 i 2007 w wyborach parlamentarnych.


Uchwałą Zgromadzenia Walnego PZPN z 30 października 2008 został wybrany prezesem zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. W tajnym głosowaniu otrzymał 57 głosów, a jego kontrkandydaci Zdzisław Kręcina i Zbigniew Boniek odpowiednio 36 i 19 głosów przy 1 głosie nieważnym.

Adwokat złożył w sądzie zażalenie na areszt matki Magdy

Obrońca matki Madzi złożył do sądu zażalenie na areszt Katarzyny W. Kobieta została zatrzymana tydzień temu po tym, jak prokuratura postawiła jej zarzut zabójstwa dziewczynki.


W ubiegły czwartek matka półrocznej Magdy z Sosnowca usłyszała zarzut zabójstwa swojego dziecka. Według naszych informacji, kobieta nie przyznała się do winy. Biegli ustalili, że śmierć dziewczynki miała "charakter nagły i gwałtowny".


Rzeczniczka katowickiej Prokuratury Okręgowej Marta Zawada-Dybek poinformowała, że na zmianę zarzutów śledczy zdecydowali się po otrzymaniu specjalistycznej opinii biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Biegli sporządzający opinię mieli odpowiedzieć na pytanie, jaka była przyczyna zgonu półrocznej Magdy.


Mała Magda była poszukiwana od 24 stycznia. Początkowo jej matka twierdziła, że dziewczynka została porwana z wózka po tym, jak ona sama została zaatakowana na ulicy i straciła przytomność. Półtora tygodnia później Katarzyna W. przyznała, że dziecko nie żyje. Jak twierdziła, dziewczynka wyślizgnęła jej się z rąk i uderzyła główką o próg w mieszkaniu. Kobieta miała zaś ukryć zwłoki w panice i ze strachu. Faktycznie, ciało dziecka odnaleziono w zrujnowanym budynku w Sosnowcu.


Prokuratura postawiła Katarzynie W. zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. 15 lutego, w dniu pogrzebu swojej córki, kobieta opuściła areszt.


Pod koniec marca prokuratura postawiła kobiecie jeszcze dwa dodatkowe zarzuty. Dotyczyły one zawiadomienia organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie i tworzenia fałszywych dowodów.


Nieco wcześniej, na jednej z konferencji prasowych, śledczy poinformowali, że nie wykluczają celowego pozbawienia małej Magdy życia, a także tego, że ktoś pomagał matce dziecka przynajmniej w ukryciu zwłok.

Makabryczna zbrodnia w okolicach Radomia

Od półtora miesiąca Prokuratura Okręgowa w Radomiu prowadzi śledztwo w sprawie dzieciobójstwa, którego dopuściła się matka 2-letniego dziecka. Do takich informacji dotarł nieoficjalnie reporter RMF FM. Kobiecie postawiono już zarzuty.

Sprawa wyszła na jaw tak późno, bo policja i prokuratura chciały zachować tajemnicę ze względu na szczególnie drastyczne okoliczności nie tyle samego zabójstwa dziecka, co późniejszych prób zatarcia wszelkich dowodów zbrodni i pozbycia się ciała.

Według naszych informacji, matka udusiła dziecko. Po kilku dniach sama zgłosiła się na komisariat i poinformowała o tym policję.

Śledztwo zostało wszczęte 11 czerwca. W sprawie o dzieciobójstwo jest prowadzone postępowanie. Zlecone zostały specjalistyczne ekspertyzy, przesłuchiwani są świadkowie, którzy mogą mieć wiedzę na temat okoliczności tego zdarzenia - powiedział prokurator Andrzej Stojak z prokuratury w Radomiu.

Jak się nieoficjalnie dowiedział reporter RMF FM, matce dziecka, która przebywa na obserwacji w szpitalu psychiatrycznym, postawiono już zarzuty.

Wczoraj informowaliśmy, że funkcjonariusze z woj. mazowieckiego odnaleźli 24-letnią mieszkankę powiatu grójeckiego, która zaginęła w poniedziałek razem z dwutygodniowym dzieckiem. W chwili zatrzymania przez policję kobieta miała przy sobie córeczkę. Jak się okazało, maluch nie żył.

W piątek ma zostać przeprowadzona sekcja zwłok noworodka. Według śledczych, być może wtedy uda się ustalić przyczynę i datę śmierci dziewczynki. Na razie prokuratura nie ujawnia więcej szczegółów.

Andres Iniesta już nie jest do wzięcia

Piłkarz Andres Iniesta, który przed tygodniem świętował z reprezentacją Hiszpanii triumf w mistrzostwach Europy, wziął ślub z Anną Ortiz. Ceremonia odbyła się wczoraj na zamku Tamarit w miejscowości Altafulla. 


"To ekscytujący dzień. Ślub" - podpisano zdjęcia z tej ceremonii na Twitterze. Zawodnik wybrał datę 8 lipca, ponieważ właśnie z tym numerem gra w Barcelonie.


Państwo młodzi parą są od czterech lat. W kwietniu 2011 roku urodziła im się córka Valeria. Ceremonię cywilną na zamku Tamarit poprowadził burmistrz prowincji Tarragona Jose Felix Ballesteros.


Natomiast przyjęcie weselne odbyło się w lokalnej restauracji "Mas de'n Ros". Wśród 700 zaproszonych gości znaleźli się m.in. byli trenerzy Barcelony: Josep Guardiola, Frank Rijkaard i Louis van Gaal, byli selekcjonerzy reprezentacji Hiszpanii Luis Aragones i Jose Antonio Camacho oraz obecny Vicente del Bosque. Spośród piłkarzy obecni byli m.in. Iker Casillas z narzeczoną Sarą Carbonero, Gerard Pique z piosenkarką Shakirą, Lionel Messi, Xavi Hernandez, Samuel Eto'o i wielu innych.


Nawiązując do tłumów zgromadzonych na ulicach miasta, Pique napisał na Twitterze: "To wygląda jak Tour de France". Największy wyścig kolarski na świecie trwa równocześnie nad Sekwaną.


28-letni Iniesta został wybrany najlepszym piłkarzem Euro 2012. A Hiszpania obroniła zdobyte przed czterema laty trofeum.

piątek, 20 lipca 2012

Honduras: Pilot samolotu z narkotykami zabity przez agentów USA

Pilot samolotu z kokainą, zabity w Hondurasie, został zastrzelony przez dwóch agentów rządowej agencji USA do spraw walki z narkotykami DEA (Drug Enforcement Administration. Mężczyzna zginął 3 lipca w trakcie operacji antynarkotykowej.

Jak podała wcześniej honduraska policja, lecący z Kolumbii dwusilnikowy samolot rozbił się po pościgu, prowadzonym przez samolot rządowy. Jeden pilot zginął, a drugi został ciężko ranny, Policja nie ujawniła okoliczności śmierci pilota.

Rzeczniczka DEA Dawn Dearden powiedziała agencji Associated Press, że gdy policja przybyła na miejsce katastrofy we wschodnim Hondurasie, zastała tam dwóch pilotów. Ranny pilot został aresztowany, a drugiego zastrzelili agenci DEA po tym, gdy zignorował wezwanie do poddania się i pogroził ścigającym.

Obu podejrzanym udzielono pierwszej pomocy i przetransportowano ich śmigłowcem w bezpieczne miejsce. Pilot, który nie chciał dać się aresztować, zmarł wskutek odniesionych ran - dodała Dearden.

Przeprowadzoną przez honduraską policję i doradców z DEA operację określiła jako sukces, gdyż pozwoliła przechwycić 900 kilogramów kokainy.

Był to już drugi przypadek zabicia przemytnika narkotyków przez agenta DEA w Ameryce Środkowej. Według władz USA, pod koniec czerwca br. w odludnej północnej części Hondurasu inny agent zastrzelił domniemanego przemytnika, który sięgnął po broń. Przechwycono wtedy 360 kilogramów kokainy.

Bezcenny manuskrypt odnaleziony, złodziejem okazał się kościelny

Odnaleziono bezcenny Kodeks Kalikstyński, nazywany także Księgą św. Jakuba. Pochodzący z XII wieku manuskrypt ukradziono w zeszłym roku z katedry w hiszpańskim mieście Santiago de Compostela. Ukryto go w pobliskim mieście Milladoiro. Jak się okazało, złodziejem był... ówczesny kościelny.

Kodeks Kalikstyński   /PAP/EPA

Policja odnalazła bezcenny manuskrypt w garażu w oddalonym o 3 kilometry od Santiago de Compostela mieście Milladoiro. W tej samej miejscowości w związku z tą sprawą zatrzymano w środę kilka osób.

Jak poinformowała policja, w związku z zaginięciem zabytku aresztowano dzień wcześniej byłego kościelnego w katedrze w Santiago de Compostela oraz jego żonę i syna. Czwartą podejrzaną, również powiązaną z tą rodziną, aresztowano w środę.

Główny podejrzany pracował w katedrze św. Jakuba przez ponad 25 lat, a w zeszłym roku został zwolniony za sfałszowanie umowy o pracę - podała policja. Śledczy od dawna podejrzewali byłego kościelnego o kradzież dzieła, śledzili go i przeprowadzili przeszukania w kilku należących do jego rodziny nieruchomościach.

Kodeks Kalikstyński, nazywany też Księgą św. Jakuba, to pochodzący z XII wieku manuskrypt. Rękopis, wykonany na polecenie papieża Kaliksta II, zawiera informacje o szlaku św. Jakuba, regulacje dotyczące jego kultu, jak również opisy cudów przypisywanych świętemu.

Kodeks skradziono na początku lipca 2011 roku z sejfu w katedrze Santiago de Compostela, będącej celem pielgrzymek starodawną drogą Camino de Santiago. W katedrze jest rzekomo pochowany jeden z dwunastu apostołów, św. Jakub, który według tradycji Kościoła przybył do Hiszpanii szerzyć chrześcijaństwo.

Policja poinformowała także, że odzyskała co najmniej 1,2 mln euro, osiem kopii Kodeksu i innych zabytkowych ksiąg, które również zniknęły z katedry. Funkcjonariusze znaleźli również dokumenty i korespondencję osób zajmujących wysokie stanowiska kościelne oraz klucze do budynków gospodarczych.

Agnieszka Radwańska zagra dziś o finał Wimbledonu

Agnieszka Radwańska wystąpi dzisiaj w swoim pierwszym wielkoszlemowym półfinale, w turnieju na trawiastych kortach w Wimbledonie (pula nagród 16,1 mln funtów). Rywalką krakowskiej tenisistki będzie po południu Niemka polskiego pochodzenia Angelique Kerber.


Mecz Agnieszki Radwańskiej z Angelique Kerber będzie pierwszym rozegranym dziś na Korcie Centralnym. To oznacza, że tenisistkom na pewno nie przeszkodzi deszcz, ponieważ kort w każdej chwili może zostać przykryty dachem. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 13 czasu brytyjskiego, czyli 14 czasu polskiego.


Radwańska i Kerber spotkają się po raz piąty, a bilans ich dotychczasowych meczów wynosi 2-2. Jednak po raz pierwszy trafiły na siebie w turnieju na trawie.


W drugim półfinale kobiet zmierzą się dwie byłe liderki rankingu WTA Tour - czterokrotna triumfatorka Wimbledonu (2002-03, 2009-10) Amerykanka Serena Williams (nr 6.) i Białorusinka Wiktoria Azarenka (2.). Zwycięstwo da tej ostatniej powrót na pierwsze miejsce w klasyfikacji, niezależnie od innych wyników.


Natomiast porażka Białorusinki otwiera Radwańskiej szanse na objęcie prowadzenia w rankingu po raz pierwszy w karierze. Polka musiałaby jednak wygrać cały turniej. Natomiast jeśli awansuje do finału i trafi w nim na Azarenkę, awansuje na drugie miejsce, przed Rosjankę Marię Szarapową.

Pamiątki po Euro, czyli drogowskaz dla kibica

Drogowskaz lub baner Euro 2012 w Twoim domu? To możliwe! Władze Warszawy i innych miast gospodarzy zwróciły się do UEFA z prośbą o przekazanie części materiałów promocyjnych po mistrzostwach jako pamiątek dla kibiców.


Zasady UEFA nakazują utylizację, czyli po prostu zniszczenie wszelkich materiałów informacyjnych z zastrzeżonym logotypem turnieju, jednak zdarzało się już, że było inaczej. Nie mamy nic przeciwko, jeśli kryje się za tym dobroczynność - powiedział dyrektor operacyjny UEFA Marin Kallen. Zakłopotanie próbował wytłumaczyć jego polski odpowiednik - Adam Olkowicz.


UEFA się czuje trochę zaskoczona, że pamiątką może być drogowskaz, czy pewna informacja z elementem logo. A jednak może być i dla wielu jest. Po Euro zostało około 100 tysięcy metrów kwadratowych materiałów dekoracyjnych, jest w czym wybierać - skomentował.


Drogowskazy i tablice informacyjne z logotypem Euro 2012 nie mogą być wykorzystywane do promocji, ale można nimi handlować. UEFA - właściciel dekoracji - ma świadomość, że takie pamiątki można już kupić w internecie, i nie zamierza nikogo ścigać.


Nie pochwalamy tego typu działań, ale tak naprawdę za wiele zrobić z tym procederem nie można. Czyn nie ma znamion jakiegoś wielkiego przestępstwa - powiedział rzecznik spółki UEFA EURO 2012, która nie zdecydowała jeszcze, czy przekaże miastom-gospodarzom turnieju chociaż część dekoracji.


Ostatnie oficjalne ślady po mistrzostwach mają zniknąć z ulic do września, a większość dekoracji zostanie zniszczona.

Agnieszka Radwańska drugą rakietą świata!

Stało się to, o czym mówiliśmy przez cały miniony weekend. Agnieszka Radwańska jest drugą rakietą świata! Światowa federacja kobiecego tenisa (WTA) opublikowała dzisiaj najnowszy ranking.


Na pierwszą pozycję w rankingu WTA powróciła Wiktoria Azarenka, która co prawda odpadła w półfinale, ale skorzystała na potknięciu Marii Szarapowej. Piękna "Masza" spadła na trzecie miejsce. Serena Williams dzięki zwycięstwu na trawiastych kortach Wimbledonu przesunęła się na czwartą lokatę. Druga jest Agnieszka Radwańska!


To najwyższa pozycja w rankingu 23-letniej krakowianki, która w sobotę wystąpiła w swoim pierwszym wielkoszlemowym finale na trawiastych kortach Wimbledonu. Polka przegrała w Londynie po wspaniałej walce z Amerykanką Sereną Williams 1:6, 7:5, 2:6. Był to pierwszy trzysetowy finał od 2006 roku.


Po tym spotkaniu "Isia", której eksperci nie dawali żadnych szans w starciu z utytułowaną rywalką, zebrała wiele pozytywnych opinii. Brytyjski dziennik "Daily Mail" nazwał polską tenisistkę "wschodzącą gwiazdą". Z kolei "The Guardian" pochwalił Radwańską za ambitną walkę. Zaznaczył, że szczególnie w drugim secie, który wygrała, pokazała dużą różnorodność oraz inteligencję i konsekwencję w grze. "The New York Times" zapowiadał finał jako pojedynek siły, z czego znana jest Amerykanka, z precyzją, z której słynie "Isia". Podsumowując spotkanie zaznaczył, że tym występem Polka ugruntowała swoją pozycję w światowej czołówce.


Udowodniła, że sprytną i pomysłową grą można przeciwstawić się sile i szybkości, przynajmniej przez jakiś czas - napisano w nowojorskim dzienniku.


Agnieszka Radwańska przed igrzyskami olimpijskimi miała zagrać jeszcze w Palermo. Organizatorzy imprezy poinformowali jednak wczoraj, że nasza najlepsza tenisistka wycofała się z imprezy.


Radwańska, jak napisali organizatorzy, zapłaciła wysoką cenę za niesprzyjający klimat panujący w Londynie i od kilku dni miała problemy z oddychaniem. 23-latka jednak stawi się na badania i weźmie udział w konferencji prasowej.

Jest miejsce, gdzie benzynę kupisz za 3 złote

Litr paliwa za 3 złote? To nie marzenie ani pieśń przeszłości, a rzeczywistość. Reporterzy RMF FM też przecierali oczy ze zdziwienia, gdy przy trasie z Warszawy do Krakowa na stacji Pegas w Falęcicach zobaczyli taką cenę. Upewniali się kilka razy, czy przypadkiem nie śnią. Za benzynę 2,92 zł, za olej napędowy 3,06 złotego.


Na niezwykłą stację nasi dziennikarze trafili, jadąc z Warszawy w kierunku Krakowa. Znajduje się tuż przy dk nr7, w Falęcicach koło Białobrzegów. Takiej ceny, jak tam, jeszcze nie widzieliśmy. To tak, jakby po prostu obciąć wszystko to, co zabiera nam rząd. Czyli akcyzę, opłatę paliwową, podatek VAT, i płacić tylko za to, co lejemy do zbiornika.


Tomasz Skory rozmawiał z prezesem firmy, która zdecydowała się na sprzedaż paliw za 2,92 i 3,06 zł za litr. Pan Andrzej zapewnia, że stacja jest przygotowana i paliwa starczy dla wszystkich, którzy zechcą tu dziś zatankować bez podatku. Niewiarygodne, ale prawdziwe.

Tomasz Skory: Czy to prawda, że będziecie sprzedawać dzisiaj paliwa za pół ceny? Pan Andrzej: Tak, to prawda.

Pan oszalał? Przepraszam za pytanie, ale ono się samo nasuwa.


Na razie jeszcze nie oszalałem, ale jest to prawda.


Dlaczego pan to robi?


Robimy to dla klienta, żeby on się zorientował, jakie są proporcje pomiędzy zakupem a sprzedażą.


Czyli najogólniej rzecz biorąc chodzi o to, żeby pokazać ile kosztuje samo paliwo, a nie podatki?


Dokładnie tak.


Spory ruch na stacji był już kilka minut po 9, tuż po uruchomieniu dystrybutorów. Godzinę później chętni sformowali przed wjazdem gigantyczną kolejkę. Odnotowano już nawet przez nawigację satelitarne - to bodajże pierwszy taki korek w Falęcicach. Miejscowa policja stara się przeorganizować ruch tak, żeby nie doszło do blokady drogi S7. Obsługa stacji zaś mówi, żeby się nie zrażać i twardo zapewnia, że paliwa wystarczy.


Czuję niesamowitą radość i ulgę. W ogóle ceny powinny być zbliżone do tych w tej chwili. Myślę, że zaoszczędzę ponad 100 zł - powiedział naszemu dziennikarzowi jeden ze szczęśliwców przy dystrybutorze. Nie mogłoby być tak na co dzień? Chociaż jeden dzień, raz na parę lat nie ma złodziejstwa - dodaje inny.


Marża państwa doliczana do każdego litra paliwa kilkukrotnie przekracza zwyczajowe narzuty przedsiębiorców. Aż 48 procent ceny benzyny stanowią: akcyza, VAT i opłata paliwowa. W przypadku oleju napędowego jest to prawie 45 procent! Jeszcze bardziej do wyobraźni przemawiają wartości liczbowe. Średnia cena litra benzyny 95 to dziś 5 złotych i 64 grosze - realny koszt zakupu takiego paliwa w rafinerii to 2 złote 67 groszy, marża stacji to około 25 groszy, a reszta - przymusowa dotacja każdego kierowcy na rzecz państwa. W cenie każdego litra benzyny 1,57 zł stanowi akcyza, 10 groszy to opłata paliwowa, a 1,05 zł - podatek VAT. W sumie państwo zarabia 2,72 zł na każdym litrze benzyny. Ktoś, kto tankuje do pełna - 40 litrów - bezwiednie przekazuje do państwowej kasy prawie 109 złotych.


Podobna jest składka do budżetu kierowców samochodów z silnikiem diesla i przedsiębiorców, którzy muszą wozić swoje towary ciężarówkami. Tu mniejsza jest akcyza, ale za to większa opłata paliwowa - tak, by fiskus nie był stratny. Gdyby państwo nie skubało kierowców, olej napędowy kosztowałby 3,06 zł za litr. A tak - do tej kwoty trzeba doliczyć 1,20 zł akcyzy, 25 groszy opłaty paliwowej i 1,04 zł podatku VAT. W sumie te obciążenia to 2,49 zł. Kierowca tankujący 40 litrów wspiera państwo kwotą prawie 100 złotych. Przedsiębiorcy, którzy wożą towary po całej Polsce, robiąc tysiące kilometrów - odpowiednio więcej.

       

*Średnia cena podana za BM Reflex


Fiskus coraz głębiej sięga do kieszeni kierowców. Do budżetu państwa w zeszłym roku z tytułu akcyzy nakładanej na paliwa silnikowe wpłynęło 24 miliardy 156 milionów złotych. Na samej tylko opłacie paliwowej fiskus zarobił 4 miliardy 416 milionów złotych. Co się dzieje z tymi pieniędzmi?


Najłatwiej prześledzić to na przykładzie opłaty paliwowej (10 groszy za litr PB95 i 25 groszy za każdy litr ON). 80 procent tych pieniędzy idzie na Krajowy Fundusz Drogowy, czyli na budowę i remonty dróg. Pozostałe 20 procent wpłat od kierowców idzie na kolej.


Z akcyzą nie jest już tak kolorowo. Tu na drogi idzie 18 procent wpływów. To ponad 4,5 miliarda złotych. Reszta - 20 miliardów - wpada do wspólnego wora. Podobnie jak wyciągany z kieszeni kierowców VAT. Z tych pieniędzy finansowane są szkoły, nasze zdrowie, nasza edukacja, czyli każda dziedzina, która musi być finansowana z budżetu państwa - tłumaczy Sylwia Stelmachowska z ministerstwa finansów, zapominając jakby o tym, że za utrzymanie szkół w dużej mierze odpowiadają gminy, a na zdrowie NFZ pobiera osobną składkę. Wyraźnie więc widać, że środki z akcyzy i VAT-u idą głównie na łatanie dziury w budżecie.


Dziś za średnią pensję możemy kupić 80 litrów benzyny i prawie 200 litrów oleju napędowego mniej niż przed kryzysem. Od jego wybuchu w 2008 roku stać nas na coraz miej paliwa. Jeszcze trzy lata temu za średnią miesięczną pensję mogliśmy kupić 533 litry benzyny, dziś już tylko 453 litry. Jeszcze gorzej jest z olejem napędowym. Przed kryzysem za średnią pensję można było zatankować 603 litry. Dziś ledwie 450! Skąd ta gigantyczna różnica? Nasze zarobki rosną po prostu znacznie wolniej niż ceny na stacjach. W 2009 roku litr benzyny kosztował 4,18 zł. Olej napędowy był jeszcze tańszy - kosztował 3,69 zł.

    /YASUYOSHI CHIBA /AFP

Tańsze paliwa to korzyść dla całej gospodarki - mówią zgodnie eksperci. Wysokie ceny paliw to czynnik absolutnie hamujący rozwój gospodarczy - tłumaczy Halina Pupacz z Polskiej Izby Paliw Płynnych. Gdyby na stacjach było taniej, kryzys byłby mniej odczuwalny dla gospodarstw domowych i dla przedsiębiorców.


Można stawiać dolary przeciwko orzechom, że obniżenie cen paliw byłoby dla gospodarki korzystne. Jakby było dla gospodarki korzystne, to i dla budżetu byłoby korzystne. Bo w dłuższej perspektywie czasu mielibyśmy więcej podmiotów, płacących podatki, co prawda trochę mniejsze, ale per saldo budżet zyskałby więcej - mówi z kolei Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha.


Przedsiębiorcy, którzy mniej płaciliby za transport, więcej mogliby wydać na inwestycje, tworząc przy tym nowe miejsca pracy. A to oznacza wyższe wpływy z podatku PIT. Kierowcy, którzy jeżdżą prywatnie, przy niższych cenach paliw mieliby więcej pieniędzy na żywność, ubrania, sprzęt AGD, podróże, czy meble. Wydając więcej napędzaliby koniunkturę, dając przy tym budżetowi większe wpływy z VAT-u. Przedsiębiorcy mieliby więcej zamówień i większe obroty, wzrosłyby więc też wpływy z podatku od firm.

Ministerstwo Finansów uwalnia pół miliarda na walkę z bezrobociem

Pół miliarda złotych przekazało Ministerstwo Finansów na aktywizację osób borykających się z brakiem zatrudnienia. Środki zostaną uruchomione w sierpniu. Decyzja resortu nie poprawi sytuacji na rynku pracy, ale może pomóc w zahamowaniu wzrostu bezrobocia.


Uwolniona przez resort kwota w pierwszej kolejności zostanie przeznaczona na szkolenia, przygotowania zawodowe i staże dla młodych ludzi.


Pieniądze trafią też do drugiej zagrożonej bezrobociem grupy osób, czyli ludzi starszych. Chodzi więc o reanimację programu na rzecz zatrudnienia osób powyżej 50. roku życia.


Fundusze zostaną także przekazane na zakładanie własnej działalności gospodarczej i roboty publiczne. Konkretne decyzje będą zapadać w regionach i poszczególnych urzędach pracy.


Uruchomienie tej sporej kwoty pieniędzy nie zmieni jednak złej sytuacji na rynku pracy. Bezrobocie nie spadnie - pieniądze mają posłużyć temu, żeby nie było dużo gorzej.


Bezrobocie staje się coraz większym problemem w niektórych częściach kraju. Z najnowszych danych GUS wynika, że w 86 spośród 370 powiatów stopa bezrobocia w maju przekraczała 20 procent - czyli w siedmiu więcej niż przed rokiem.


Rekordzistą jest powiat szydłowiecki na Mazowszu, gdzie bez pracy jest aż 36 proc. osób. W niechlubnym rankingu powiat szydłowiecki gonią: piski, radomski i braniewski. Wszędzie tam stopa bezrobocia przekracza 30 proc. Powiatów, gdzie bez pracy jest między 20 a 30 proc. osób, jest 82. Ich lista od wielu lat jest taka sama.

Blisko tysiąc interwencji strażaków po nawałnicach

956 razy musieli interweniować strażacy po nawałnicach, jakie wczoraj wieczorem przeszły nad Polską. Najwięcej zgłoszeń służby miały na Śląsku. W większości były to wyjazdy do połamanych konarów, które tarasowały jezdnię.

   Strażacy mieli wiele pracy przy usuwaniu połamanych konarów

Strażacy 844 razy wyjeżdżali do powalonych drzew, a w 107 przypadkach ich interwencje dotyczyły pompowania wody. Służby musiały także patrolować wały przeciwpowodziowe lub układać worki z piaskiem.


Najwięcej interwencji - w związku z burzami, intensywnymi opadami i silnym wiatrem - było w woj śląskim. Strażacy wyjechali łącznie do 126 interwencji. Połamane przez wichurę konary blokowały m.in. jedną z dróg w Drogomyślu pod Cieszynem. W Wodzisławiu Śląskim został zerwany kabel energetyczny, a w Jaworznie powalone drzewo przewróciło się na samochód.


Nawałnice szalały także nad Podkarpaciem. Silny wiatr uszkodził dwa dachy w Medyce, naruszył konstrukcję budynku w powiecie stalowowolskim oraz w powiecie brzozowskim. Poza tym, interwencje strażaków ograniczyły się głównie do usuwania drzew powalonych na jezdnię. W burzach, które przeszły przez woj. podkarpackie nikt nie ucierpiał.


Wczoraj w województwie podkarpackim obowiązywał stan wzmożonej gotowości do działania służb i inspekcji. Wprowadził go wojewoda ze względu na prognozy meteorologów, którzy ostrzegali, że w regionie mogą wystąpić silne burze, a nawet trąby powietrze.


Wczoraj pogoda dała się także we znaki mieszkańcom innych regionów. Burza, która przeszła przez województwo warmińsko-mazurskie wyrwała i połamała kilkadziesiąt drzew w pasie od Iławy przez Ostródę po Olsztyn. Pojedyncze konary spadły też na drogi w okolicach Lidzbarka Warmińskiego, Kętrzyna i Giżycka. Nawałnica przeszła również przez mazurskie jeziora. Dyżurny Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego poinformował, że żeglarze zdołali schronić się w portach.


Do interwencji byli wzywani także strażacy z woj. zachodniopomorskiego. Tam służby miały sporo pracy przy usuwaniu z dróg powalonych drzew i wypompowywaniu wody z zalanych piwnic. Przez chwilę w Szczecinie bardzo mocno wiało i padało. Miejscami pojawił się też grad.


Burze przeszły także nad Mazowszem - szczególnie silne w okolicy Płońska. Jak donosi nasz internauta, w regionie grzmiało przez około 40 minut.

wtorek, 10 lipca 2012

Zmarnowane wakacje. Klienci Sky Club ściągani do kraju

Połowa turystów z bankrutującego biura podróży Sky Club wróci dziś do Polski. Mazowiecki Urząd Marszałkowski ma już dokładnie rozpisaną siatkę połączeń - ustalił o poranku dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda. Biuro Sky Club ogłosiło upadłość, anulowało wycieczki i za granicą zostawiło na lodzie około 4700 polskich turystów.


W nocy do Warszawy i Katowic przyleciały samoloty z Egiptu i z greckiej wyspy Korfu. Z tego pierwszego kraju udało się sprowadzić do Polski 460 turystów, a z Korfu 180. Oprócz tego wróciło po 100 osób z Krety i z Turcji. Dziś do kraju ma zostać ściągnięta kolejna ogromna grupa podróżnych.


O poranku ponad 200 osób z Maroka wyleci do Poznania, Katowic i Warszawy. Wracają także turyści z Tunezji - 120 osób planowo i 46 w trybie awaryjnym. Do tego Rodos i Teneryfa.


Największy problem był z ludźmi na Ibizie. Wczoraj o 10 zostali wyrzuceni z hotelu. Nie udało się załatwić samolotu, dlatego musieli promem przepłynąć na Minorkę, tam dostali nocleg i dziś razem z turystami z Hiszpanii wrócą do kraju.


Szczęście w tym nieszczęściu mają za to podróżni na Cyprze, Kubie, w Portugalii i Bułgarii. Ich pobyt został całkowicie opłacony, będą więc mogli planowo dokończyć wakacje.


Marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik poinformował wczoraj, że za granicą przebywa ponad 4,7 tys. klientów biura Sky Club. Według planów urzędu, wszyscy klienci Sky Clubu mają wrócić do kraju do 8 lipca. Urzędnicy zapewnili, że pieniędzy z gwarancji biura na pewno wystarczy na opłacenie powrotów turystów do Polski i nikt nie będzie musiał za to dodatkowo płacić.


Szef MSZ Radosław Sikorski zapewnił, że polskie służby dyplomatyczne udzielają informacji, a także pomagają turystom Sky Club. Turyści mogą się kontaktować z konsulami w krajach, do których wyjechali na wycieczkę - telefony dyżurne placówek są dostępne na stronach internetowych ambasad i konsulatów.


Dla poszkodowanych uruchomiono specjalną infolinię w Polsce: 48 22 59 79 544; pokrzywdzeni mogą też występować do urzędu z roszczeniem zwrotu kosztów.


Według oceny Krajowego Rejestru Długów (KRD) upadek Sky Club to kolejne, ale najprawdopodobniej nie ostatnie bankructwo w branży turystycznej w tym roku. Łącznie w Krajowym Rejestrze Długów notowanych jest łącznie 446 zadłużonych biur podróży - prawie jedna piąta wszystkich działających w Polsce.


Łącznie biura podróży mają ponad 6 milionów złotych zaległości. Triada i Sky Club miały aż milion złotych długu. Zastraszająca jest lawinowo rosnąca liczba nierzetelnych touroperatorów. Półtora roku temu było ich 150, rok temu 200, w lutym tego roku 400, a teraz już prawie 450.


Najgorsze, że z bankructwami mamy do czynienia już na początku sezonu, kiedy do biur podróży napływa strumień gotówki.


http://www.freeforweb.crazycars.com.pl/14415/sex-oferty/
http://www.24.qsw.elk.pl/3308,serwis,Sex-oferty.html
http://www.25.qwerty.gorlice.pl/3182-serwis-Sex.oferty
http://www.26.qwerty.gorlice.pl/4199,serwis,Odloty.html
http://www.29.qwerty.gorlice.pl/2833,serwis,Odloty.html

Ponad 200 interwencji strażaków po nawałnicach w Śląskiem

Straż pożarna interweniowała ponad 200 razy po potężnych burzach i ulewach z gradem, które przeszły wczoraj w wielu miejscach województwa śląskiego. Strażacy byli wzywani głównie do usuwania powalonych drzew oraz zalanych budynków.


Najwięcej pracy strażacy mieli w Zagłębiu. Po wieczornych burzach w powiecie będzińskim prądu wciąż nie ma w 200 domach. Awarie mają zostać usunięte do południa. Z kolei w Marzęcicach nawałnice uszkodziły 7 stacji transformatorowych oraz linię energetyczną w miejscowości Pilica.


Wczorajsze interwencje strażaków były związane przede wszystkim z usuwaniem powalonych drzew i konarów oraz pompowaniem wody z zalanych pomieszczeń.


Przypomnijmy, że potężne nawałnice przeszły nad woj. śląskim także we wtorek. Wówczas zerwanych lub uszkodzonych zostało ponad 40 dachów, m.in. 22 w powiecie wodzisławskim i 10 w powiecie pszczyńskim. Zalanych zostało kilkadziesiąt budynków, m.in. izba przyjęć w szpitalu miejskim w Bytomiu. Bez prądu było kilkanaście tysięcy odbiorców w całym województwie.


http://www.katalog.eurograf.pl/3511/ogloszenia-towarzyskie/
http://www.katalog.figlara.pl/6811/ogloszenia-towarzyskie/
http://www.katalog.founder.pl/27567/ogloszenia-towarzyskie/
http://www.katalog.gayok.pl/7722/sex-oferty/
http://www.katalog.gestapo.pl/26602/ogloszenia-towarzyskie/
http://www.katalog.get3.eu/2311/ogloszenia-towarzyskie/

Znaleziono cząstkę, która wygląda na bozon Higgsa

"Myślę, że go mamy" - powiedział dyrektor laboratorium CERN w Genewie, Rolf Heuer. Chwilę wcześniej naukowcy uczestniczący w dwóch projektach badawczych ATLAS i CMS poinformowali, że znaleźli nową cząstkę, której własności wskazują na to, że może być poszukiwanym bozonem Higgsa. Informację na ten temat ogłoszono w CERN podczas specjalnego seminarium.


Istnienie cząstki Higgsa, odpowiedzialnej za to, że wszystkie pozostałe cząstki mają masę, przewiduje obowiązujący w teorii cząstek tak zwany Model Standardowy. Wygląda na to, że jej trwające od początku lat 60. ubiegłego stulecia poszukiwania kończą się sukcesem.


Cząstka Higgsa - przeczytaj oficjalny komunikat CERN


Cząstka Higgsa to ostatni, brakujący element Modelu Standardowego, który opisuje najmniejsze składniki materii. Pozostałe cząstki, przewidziane przez tę teorię znaleziono już wcześniej. Ta ostatnia może ostatecznie potwierdzić, że model jest zgodny z rzeczywistością. Może też wskazać na jego niedoskonałości, jesli okaże się, że ma własnosci inne od przewidywanych. Jej istnienie przewidziało w 1964 roku sześciu fizyków, w tym Brytyjczyk Peter Higgs, od którego nazwiska cząstka zyskała używaną do tej pory nazwę. Jej eksperymentalne poszukiwania rozpoczęły się w latach 80. minionego stulecia w akceleratorze Tevatron w laboratorium Fermilab niedaleko Chicago. Program znacznie przyspieszył w 2010 roku, kiedy rozpoczęto zbieranie danych w najpotężniejszym akceleratorze w historii, Wielkim Zderzaczu Hadronów w laboratorium CERN w Genewie.


Jak podkreśla doktor Paweł Brueckman de Renstrom z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN, uczestnik eksperymentu ATLAS, to bardzo ważny dzień w historii fizyki cząstek elementarnych. Ostateczne potwierdzenie, że znaleziona cząstka to rzeczywiście bozon Higgsa powinno nastąpić już w tym roku.


Grzegorz Jasiński: Czy data 4 lipca 2012 roku będzie datą ogłoszenia odkrycia cząstki Higgsa, czy jeszcze zostanie nam pewien margines i dowiemy się tego jesienią?


Paweł Brueckman de Renstrom: Pewien margines pozostanie. Ja myślę, że datę 4 lipca trzeba traktować jako datę bardzo emocjonujących wieści, które stanowią duży krok w kierunku odkrycia. Niemniej przy założeniach, które sobie stawiamy, jak chodzi o statystyczną pewność, to potrzebujemy jeszcze odrobiny czasu, żeby to potwierdzić w 100 procentach. To na pewno nastąpi do końca tego roku.


Ta statystyczna pewność to jest możliwość błędu na poziomie 1/3,5-milionowej, tzn. mniej więcej 5 sigma?


5 sigma oznacza nawet więcej - to szansa, że to, co obserwujemy jest zwyczajną, statystyczną fluktuacją na poziomie 10 do minus 7. To jest bardzo małe prawdopodobieństwo - 1 na 10 milionów. Jest to oczywiście troszeczkę kwestia umowna, gdzie postawimy tę granicę, ale tak się fizycy umówili, że dopiero na tym poziomie ufności uznają obserwację za odkrycie.


Czy ta umowa ma już jakieś wcześniejsze precedensy, tzn. wcześniejsze odkrycia były właśnie ogłaszane z taką pewnością?


Tak. Trudno mi powiedzieć jak dawno to się ugruntowało, natomiast mniej więcej te same kryteria statystyczne były stosowane w przypadku odkryć ostatnich czasów, jak choćby z lat 90. odkrycia kwarku top - najcięższego z istniejących cząstek w ogóle. Nawet jeżeli ten Higgs, którego szukamy jest tam, gdzie się go spodziewamy, jest cząstką nieco lżejszą od topu, który ma 175 GeV, czyli jest 175 razy cięższy od protonu.


Nie dla wszystkich jest jasne, dlaczego dwie grupy naukowe pracujące na tym samym sprzęcie napędzającym eksperyment, ale na dwóch różnych tarczach badawczych, dwóch różnych detektorach, tak naprawdę utrzymują do ostatniej chwili tajemnicę. Dlaczego te informacje na temat badań projektu ATLAS i projektu CMS obie grupy mogły poznać dopiero dzisiaj?


To jest związane znowu ze swego rodzaju filozofią naszych badań. Człowiek jest ułomny i ludzie mają tendencje do tego, żeby choćby się sugerować jednymi wynikami ogłoszonymi przez drugich. W związku z tym przyjęto zasadę, że najbezpieczniejszą metodą jest działanie w pełni niezależne. Prawdą jest, że oba eksperymenty korzystają z danych produkowanych przez dokładnie ten samo akcelerator czy zderzacz LHC, jak to w tej chwili nazywamy. Niemniej zderzacz reprezentuje obiektywność fizyczną, tzn. rzeczywistość i tutaj absolutnie nie ma żadnej możliwość zakłamania czegokolwiek. Wszystko, co jest ponadto - detektor, aparatura, która rejestruje zdarzenia, programy, które te zdarzenia później analizują, tudzież ludzie, którzy te wyniki interpretują - to już są systemy, które mogą zawierać różnego rodzaju ułomności. Mogą to być ułomności ludzkie, techniczne, programistyczne itd. W związku z tym to, że jedna grupa wydaje się obserwować jakieś zjawisko, nie gwarantuje jeszcze, że ono jest prawdziwe. Jeżeli to samo zjawisko jest obserwowane przez dwie zupełnie niezależne grupy eksperymentalne, które są niezależne w tym sensie, że mają zupełnie inną aparaturę badawczą, zupełnie niezależne oprogramowanie i zupełnie niezależne grupy eksperymentalne, czyli ludzi, to wtedy poziom ufności jest nieporównywalnie wyższy.


Czym się różnią te dwa eksperymenty?


ATLAS i CMS, mimo że ich cel nadrzędny jest w zasadzie ten sam, różnią się dosyć fundamentalnie jak chodzi o zastosowane technologie pomiaru, konstrukcję samego detektora czy spektroskopu, jak to nazywamy. Jeżeli jakiekolwiek błędy pomiaru lub nieprawdziwe obserwacje wynikały z błędnego działania, interpretacji odpowiedzi detektora, to oczywiście wtedy szansa na to, żeby podobny błąd popełnić w dwóch miejscach jest w zasadzie zaniedbywalna. Ja nie chcę wchodzić w różnice techniczne pomiędzy konstrukcją jednego, a drugiego. Mogę powiedzieć jako ciekawostkę, że ATLAS jest największym tego typu detektorem istniejącym na świecie. Ma rozmiary mniej więcej sześciopiętrowego bloku 40-metrowej długości. CMS jest dwa razy mniejszy, jeśli chodzi o rozmiary geometryczne, natomiast jest kilkakrotnie cięższy. Po prostu jest trochę inna filozofia konstrukcji samej aparatury badawczej. Jak chodzi o oprogramowanie, które oczywiście jest tą następną warstwą, to było konstruowane też zupełnie niezależnie. Tutaj nawet trudno to komentować, bo różnice są w każdym miejscu. Cel nadrzędny i te funkcjonalne elementy są jednak naturalnie podobne, bo zdążamy od tzw. surowych danych do wyniku fizycznego. W końcu zupełnie niezależne są grupy fizyczne. Z definicji ktoś, kto należy do eksperymentu ATLAS nie należy do eksperymentu CMS i na odwrót.


Porozmawiajmy chwilę o procesie fizycznym, który jest badany przez te detektory. Nie próbujemy zobaczyć bezpośrednio cząstki Higgsa. Próbujemy wywnioskować jej istnienie z produktów jej rozpadu. Nie zawsze to są te same produkty.


Tak. Obserwacje w fizyce cząstek zazwyczaj polegają na obserwacji czy pomiarze tzw. masy inwariantnej. To jest ta masa, którą intuicyjnie rozumiemy jako ciężar danego obiektu. Określenie "inwariantna" jest związane z faktem, że niezależnie od tego w jakim układzie odniesienia ją mierzymy, będzie miała tę samą wartość. To jest oczywiście wykorzystywane ze względu na to, że te cząstki, które są produkowane, zazwyczaj produkowane są w ruchu. One rzadko kiedy rzeczywiście spoczywają, zazwyczaj pędzą w jakimś kierunku. W związku z tym masa inwariantna to bardzo cenna cecha, bardzo fundamentalna wielkość fizyczna. W przypadku Higgsa poszukujemy jej w różnych tzw. kanałach fizycznych. Są kanały fizyczne, które umożliwiają bezpośredni pomiar masy. Są też takie, które tego pomiaru nie umożliwiają. Podam przykład - ten wynik, o którym mówimy w tej chwili, ta znacząca obserwacja, żeby być ostrożnym, przy masie w okolicach 126 GeV, to jest dosyć precyzyjnie określona masa na podstawie dwóch kanałów rozpadu. Jeden jest rozpadem na dwa fotony. Fotony dokładnie takie same jak pojedyncze cząstki światła, które nas otaczają, z tym że te fotony akurat są bardzo wysoko energetyczne i rejestrowane z dość dużą dokładnością w naszej aparaturze. Drugi kanał podstawowy, który przyczynił się do tej obserwacji, to tzw. rozpad kaskadowy, w którym najpierw następuje rozpad na dwie cząstki Z. To jest może niezbyt na co dzień kojarzona cząstka, ale bardzo ważna w fizyce i jeden z podstawowych bozonów odpowiadających za oddziaływanie elektrosłabe. Jest to cząstka, która już dawno temu została odkryta i bardzo dobrze zbadana, np. na akceleratorze LEP w CERN-ie w latach 90. Następnie te dwie cząstki Z rozpadają się każda kolejno na dwa leptony. Lepton to z kolei cząstka, którą może być np. elektron albo mion - jego nieco cięższa siostra. I to są kanały, w których jesteśmy w stanie w pełni zrekonstruować daną cząstkę, czyli masę inwariantną, o której wcześniej mówiłem. Są natomiast inne kanały, np. kanał rozpadu na dwie cząstki W. Jest ona bliską kuzynką Z, ale ma nieco inne własności i rozpada się m.in. na jeden lepton i na drugą cząstkę niewidzialną, tzw. neutriny. W tym kanale nie jesteśmy w stanie zmierzyć masy, ale jesteśmy w stanie obserwować tzw. nadmiar przypadków w pewnym przedziale masy albo obszarze energetycznym. Tego typu obserwacja również przyczynia się do tego wyniku, przy czym eksperyment ATLAS nie uwzględnił wyniku z danych z 2012 roku w podawanym w tej chwili rezultacie. W rezultacie z zeszłego roku, który jest obecnie wspólnie brany pod uwagę, już ten kanał był uwzględniany.


Mówi się o tym, że jednym ze sposobów zwiększenia pewności wyniku, prawdopodobieństwa, że jest on odbiciem rzeczywistości fizycznej, jest w jakiś sposób zestawienie obserwacji i z jednego, i z drugiego eksperymentu. W jaki sposób mogłoby to zostać zrobione? Czy te dane można po prostu zsumować?


Można to robić na różnych poziomach. Ten wynik, który obecnie jest prezentowany, nie został skombinowany, jak to brzydko nazywamy. Jest to jednak standardowa procedura. Właściwie powiedziałbym, że składa się ona z dwóch etapów. Na pierwszym z nich sprawdza się czy te wyniki są zgodne lub inaczej mówiąc, czy się wzajemnie nie wykluczają. Najprostszym elementem takiego sprawdzenia jest to, czy cząstka, który jest obserwowana w jednym i drugim eksperymencie, w ramach oczywiście błędów eksperymentalnych, które znamy, ma tę samą masę. Jeżeli ma tę samą masę, co więcej, ma podobny widoczny przekrój czynny produkcji, czyli częstość występowania, to szansa, że jest to ten sam obiekt fizyczny jest ogromnie duża. Na kolejnym etapie może nastąpić skombinowanie wyników. Jest to procedura dosyć skomplikowana statystycznie ze względu na to, że właśnie przez odmienność eksperymentów różne są tzw. błędy systematyczne tych wyników. Błędy systematyczne to wszystkie błędy, które musimy uwzględnić i które są związane z działaniem aparatury, z naszą niewiedzą teoretyczną i oceną tzw. tła, o którym nie wspomniałem, ale które stanowi bardzo istotny element całej tej gry. W związku z tym, że oba eksperymenty w większości tych aspektów się różnią, może poza teorią, która jest elementem wspólnym dla obu, to oczywiście tę błędy muszą być bardzo precyzyjnie i ostrożnie kombinowane, żeby ostatecznie można było stwierdzić jaka jest statystyczna znaczącość skombinowanego wyniku. Jednak ponieważ ta bazowa fizyka, którą obserwujemy oraz zderzenia zachodzące w sercu eksperymentów CMS i ATLAS są absolutnie identyczne, mamy głębokie przekonanie, że fizyka się nie zmienia ze względu na położenie eksperymentu oraz czas jego wykonania. W związku z tym, jak chodzi o to, co obserwujemy, możliwość skombinowania czy połączenia dwóch wyników jest stuprocentowa.


Jak duże znaczenie dla tej ilości danych, które dziś zaprezentowano, miało podniesienie energii zderzeń w LHC?


Podniesienie energii z 7 do 8 teraelektronowoltów w środku masy nastąpiło na przełomie roku. Ma to oczywiście wpływ na spodziewany przekrój czynny produkcji cząstki Higgsa. Nie jest to dramatyczna zmiana. Tak jak można sobie wyobrazić, jest to różnica kilkunastoprocentowa, niemniej ma to dość istotny wpływ, nawet większy niż kilkunastoprocentowy, na produkcję, ponieważ ten przekrój czynny dosyć szybko rośnie wraz z energią. To jest z kolei związane z naturą protonu, z jego strukturą, ponieważ tak naprawdę my nie zderzamy protonów - tych wielkich, skomplikowanych, złożonych obiektów, tylko raczej ich poszczególne składniki. To z jaką energią te składniki się zderzają dość silnie się zmienia w zależności od energii protonów. A więc tak, ma to wpływ, aczkolwiek nie jest on dramatyczny. Istotniejszym dla naszego potencjału odkrywczego jest to, że akcelerator LHC działa fenomenalnie, czyli zrealizował nawet z nadwyżką stawiane sobie w planach zadania, a więc krótko mówiąc ilość danych czy też ilość zderzeń, które miał nam dostarczyć. W zeszłym roku zebraliśmy przez cały rok, od wiosny do późnej jesieni, tzw. 4.7 odwrotnych femtobarnów. To jest po prostu miara ilości zderzeń dostarczonych przez akcelerator. W tym roku do drugiej połowy czerwca zebraliśmy prawie 6 odwrotnych femtobarnów, czyli widać, że w ciągu zaledwie kilku miesięcy zebraliśmy już istotnie więcej niż w całym poprzednim roku. To oczywiście ma zasadniczy wpływ na nasz potencjał odkrywczy. Dane z tego roku już w tej chwili są co najmniej tak istotne, a w zasadzie nawet ważniejsze w ogólnym wizerunku niż te z zeszłego roku. To, co prezentujemy jest oczywiście ich połączeniem, natomiast spodziewamy się, że jeżeli wszystko pójdzie dobrze, do końca grudnia prawdopodobnie jeszcze podwoimy ilość danych zebranych dotąd w tym roku. To właściwie umożliwi nam stwierdzenie już z dużą wiarygodnością czy to, co obserwujemy jest rzeczywiste, czy też przypadkowe.


http://www.g70.waw.pl/6908/odloty/
http://www.gdansk.hekko.pl/14182/sex-oferty/
http://www.geopowiat.eu/17295/odloty/
http://www.google.minimal.pl/16901/odloty/
http://www.google.nutki.pl/29545/odloty/

poniedziałek, 9 lipca 2012

Pożar w zakładach produkujących garnki w Olkuszu. ZDJĘCIA

Kilkudziesięciu strażaków gasiło pożar, który przed południem pojawił się na terenie zakładu produkującego garnki w Olkuszu w Małopolsce. W hali paliły się odpady plastikowe i folia. Jak informuje nasz dziennikarz, strażakom udało się opanować pożar.


Zdjęcie Zdjęcia przesłane na Gorącą Linię RMF FM Ogień pojawił się w hali około 11.30. Zapaliły się śmieci - plastikowe odpady i folia. Na miejsce natychmiast wezwano 12 jednostek straży pożarnej. Kłęby dymu unoszące się nad zakładem widoczne były z odległości kilku kilometrów.


Jak dowiedział się Maciej Grzyb, strażakom po upływie niespełna godzinie udało się opanować pożar. Nie ma już żadnego zagrożenia - zapewniają. Teraz pomieszczenie zostanie przewietrzone.


Informację o zdarzeniu i zdjęcia płonącej hali otrzymaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.


http://popisy.przeprowadzki-warszawa.lukow.pl/Inne/Ogloszenia_towarzyskie.html
http://przep.przeprowadzki-warszawa.warszawa.pl/Inne/Sex_anonse.html
http://przepis.przeprowadzki-warszawa.radom.pl/Inne/Spotkania_sponsorowane.html
http://www.orad.vot.pl/Inne/Sex_anonse.html
http://www.press.4fight.pl/Inne/Spotkania_sponsorowane.html
http://www.katalog.eurograf.pl/3511/ogloszenia-towarzyskie/

Podwyższą siatkę, by łosie nie wbiegały na A2?

Siatka chroniąca autostradę A2, którą wczoraj w nocy przeskoczył łoś, ma wysokość przewidzianą przepisami z czasu, gdy droga była budowana. Ogrodzenie okazało się za niskie. Po zderzeniu auta z łosiem w okolicach węzła Emilia w Łódzkiem zginął 59-letni kierowca.


Auto zderzyło się z łosiem na A2. Jedna osoba zginęła Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Zobacz również:

Auto zderzyło się z łosiem na A2. Jedna osoba zginęła, 3 są ranne

Wszystko wskazuje na to, że wypadek - do którego doszło w nocy z soboty na niedzielę - to był nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Przed 6 laty, gdy powstawała autostrada, w okolicy nie występowały łosie. Potwierdzają to trzy raporty środowiskowe, jakimi dysponuje łódzki oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Takie opisy musiały powstać jeszcze przed rozpoczęciem budowy autostrady, a ponieważ łosi nie było, projektanci nie musieli uwzględniać wyższego ogrodzenia.


Wysokość siatki została dostosowana tak, by zatrzymać sarny. To były wówczas największe zwierzęta, które występowały na terenach wokół powstającej autostrady A2. Teraz standardem jest siatka wyższa o metr, czyli sięgająca 2,5 metra (ta, która ogradza autostradę A2 do Poznania w Łódzkiem ma wysokość 1,6 m).


Jak dowiedziała się nieoficjalnie reporterka RMF FM Agnieszka Wyderka, wymiana ogrodzenia wzdłuż autostrady A2 pomiędzy Strykowem a Koninem to koszt około 10 milionów złotych. Nie ma jeszcze decyzji, czy siatka będzie podwyższana.


Do wypadku na autostradzie A2 pomiędzy węzłami: Emilia i Piątek doszło w nocy z soboty na niedzielę. Osobowe auto uderzyło w łosia, który pojawił się na jezdni. Samochodem jechały cztery osoby. 59-letni kierowca zginął na miejscu, troje pasażerów trafiło do szpitala w Zgierzu. Zwłoki łosia uszkodziły też dwa, inne samochody. Wszystkie okoliczności tego wypadku wyjaśni prokuratura.

Scypion, Charon i Minos – kolejne fale upałów nękają Włochy

Przeszedł Scypion Afrykański i Charon, nadchodzi Minos - tak w skrócie brzmi prognoza pogody dla Włoch. Imionami znanymi ze starożytności, przede wszystkim z mitologii, nazywa się kolejne tego lata fale rekordowych upałów na Półwyspie Apenińskim.

Najpierw w połowie czerwca zaatakował Scypion Afrykański. Meteorolodzy nie sprecyzowali, czy ten pierwszy tego lata antycyklon niosący front wyjątkowo gorącego powietrza nazwano na cześć Scypiona Starszego czy Młodszego. Obaj byli znanymi wodzami rzymskimi. Ojciec prowadził wojnę z Kartagińczykami w Hiszpanii, a jego przybrany syn zasłynął dzięki zdobyciu i zburzeniu Kartaginy.

Od końca czerwca środkowe i południowe Włochy znajdują się pod wpływem Charona, który według mitologii greckiej był ponurym przewoźnikiem dusz zmarłych przez rzekę Styks. Charon przyniósł w tych dniach nad większą część kraju temperatury przekraczające 40 st. Celsjusza. Najwięcej, 44 st. C, zanotowano na Sardynii.


W 18 miastach, między innymi w Rzymie, Neapolu i Bolonii, ogłoszono trzeci najwyższy stopień zagrożenia. Władze ostrzegły, że takie upały są groźne dla zdrowia i postawiły wszystkie służby w stan podwyższonej gotowości.


Charon powoli ustępuje i upał nieco zelżał, ale synoptycy już zapowiadają nadejście podczas najbliższego weekendu nowego antycyklonu saharyjskiego pod nazwą Minos. Tak w mitologii greckiej nazywał się król Krety, po śmierci jeden z sędziów zmarłych w Hadesie; pojawia się on również w "Boskiej komedii" Dantego.


Minos przyniesie nową falę gorąca, przede wszystkim na Sardynii i na Sycylii oraz na całym południu Włoch. Meteorolodzy ostrzegają, że w utrzyma się ona do połowy lipca. Między 9 a 13 lipca temperatury w tych rejonach mają przekroczyć 43 stopnie Celsjusza. W Rzymie spodziewana jest temperatura 38-39 stopni.


http://www.deviation.pakiet.redhosti.pl/Sex_oferty/1156/
http://www.diabelne.lampy.wodzislaw.pl/?t=str&tt=Ogloszenia_towarzyskie&id=2516
http://www.digihouse.tir365.pl/Ogloszenia_towarzyskie/1975/
http://www.digital.tir365.pl/Sex_oferty/7351/
http://www.diminishing.pakiet.redhosti.pl/Sex_oferty/1253/
http://www.dir.kat.waw.pl/Odloty/68/

Rosyjskie media: Władze nie ostrzegły mieszkańców o nadchodzącej powodzi

Lokalne władze wiedziały, że dojdzie do powodzi na Kubaniu sześć godzin przed kataklizmem - taką informację podają dziś rosyjskie media. Twierdzą, że można było ostrzec mieszkańców zagrożonych terenów. W następstwie ataku żywiołu zginęło ponad 170 osób. Prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił poniedziałek dniem żałoby narodowej.


Jak informuje nasz reporter Przemysław Marzec, władze Krymska - miasta, gdzie było najwięcej ofiar - zamieściły w telewizji komunikaty dotyczące nadchodzącej powodzi. Nie dotarły one jednak do mieszkańców, bo w mieście wcześniej wyłączono prąd. Oglądanie telewizji było więc niemożliwe, a powódź zaskoczyła ludzi we śnie.


Moskowskij Komsomolec cytuje mieszkankę Krymska, która twierdzi, że alarmowe syreny włączono dopiero, gdy woda już zalała miasto. Podobnie wypowiadających się ocalałych cytuje Niezawisimaja Gazieta: wszyscy z nich twierdzą, że przed uderzeniem kataklizmu nie podano żadnych ostrzeżeń.


Wprowadzona dziś w kraju żałoba narodowa ma uczcić pamięć co najmniej 171 osób, które zginęły w nagłej powodzi na Kubaniu, na południu kraju.


W całym kraju stacje telewizje, kina i teatry zrezygnują z lżejszego, czysto rozrywkowego repertuaru. W Rosji oraz jej placówkach dyplomatycznych za granicą flagi państwowe opuszczono do połowy masztu.


W powodziach nad Morzem Czarnym dziesiątki tysięcy ludzi straciło domy - w samym Krymsku ok. 60 tysięcy. Jeszcze wczoraj wieczorem trwały poszukiwania ludzi porwanych przez sięgającą nawet siedmiu metrów falę powodziową, powstałą w nocy z piątku na sobotę w efekcie obfitych ulew.


Putin wczoraj nakazał wszczęcie śledztwa, mającego wyjaśnić, dlaczego liczba ofiar powodzi była tak wysoka i czy można było uczynić coś, co zapobiegłoby katastrofie lub ustrzegło mieszkańców przed jej tragicznymi skutkami. Poszkodowanym obiecano wysokie odszkodowania.


Cytowani przez media świadkowie mówią, że powódź, która pojawiła się nagle po obfitych opadach, przyszła w nocy. Mieszkańcy spali, nie byli na nią przygotowani.


Służby ratownicze w Kraju Krasnodarskim pomagały ratować ludzi chroniących się przed wodą na dachach i drzewach - podał rzecznik ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych Igor Żelabin. Na miejsce przybywa pomoc z innych regionów, trwa ewakuacja - dodał.


Z powodu brzydkiej pogody rosyjska spółka naftowa Transnieft wstrzymała prace terminala przeładunkowego ropy naftowej w Noworosyjsku, największym rosyjskim porcie nad Morzem Czarnym.


W kilku miejscach regionu woda podmyła linie kolejowe, wstrzymując ruch pociągów. Władze podały, że do Kraju Krasnodarskiego z Moskwy wysłano samolotami i śmigłowcami ekipy ratunkowe.


http://www.dir.pakiet.redhosti.pl/strona-Odloty/id-2039/
http://www.disambiguation.pakiet.redhosti.pl/Ogloszenia_towarzyskie/1204/
http://www.dobrestrony.tir365.pl/Sex_oferty/4014/
http://www.dodaj.gkatalog.eu/Ogloszenia_towarzyskie/2312/
http://www.dodaje.vkatalog.eu/Ogloszenia_towarzyskie/2989/
http://www.dodajweb.tir365.pl/Odloty/3465/

W Dniu Niepodległości milion Amerykanów bez prądu

Prawie milion Amerykanów obchodziło najważniejsze święto federalne - Dzień Niepodległości bez prądu po przejściu gwałtownych burz i wichur przez środkowe i wschodnie rejony USA. Sytuację pogarszają utrzymujące się rekordowe upały.


Mimo wysiłków ekip naprawczych nie udało się przywrócić dopływu energii elektrycznej do setek małych miejscowości, a nawet większych miast. Niektóre miejscowości mogą pozostać bez prądu do końca tygodnia.


Brak prądu unieruchomił klimatyzatory i lodówki oraz utrudnia akcję usuwania szkód wyrządzonych przez żywioł. Władze stanu Zachodnia Wirginia wezwały do rezygnacji z tradycyjnych pokazów sztucznych ogni w Dniu Niepodległości bowiem wysoka temperatura i powalone drzewa zwiększają ryzyko pożaru. Podobne zalecenia wydały władze Kolorado, gdzie wciąż trwa walka z pożarami lasów.


Zniszczone domy i powalone drzewa oraz pozrywana sieć energetyczna to rezultat zjawiska meteorologicznego polegającego na szybko nasuwających się frontach burzowych, poprzedzanych przez huraganowe wiatry.


Wyjątkowe upały spowodowały już - według oficjalnych danych - 24 ofiary śmiertelne w siedmiu stanach. Szczególnie narażone są osoby starsze przebywające w nagrzanych pomieszczeniach.


Krajowa Służba Meteorologiczna opublikowała ostrzeżenia przed skutkami rekordowych upałów dla stanów Kentucky, Minnesota, Wisconsin, Illinois, Missouri, Michigan, Indiana, New Jersey, Delaware i część stanu Ohio. Temperatura w niektórych rejonach może sięgnąć 105 st. Fahrenheita (41 st. Celsjusza). Zalecono ubieranie się w przewiewną odzież, picie dużych ilości wody oraz sprawdzanie co dzieje się z przyjaciółmi i sąsiadami.


http://www.3d.minin.warmia.pl/9570-serwis-Odloty
http://www.aha.qwerty.gorlice.pl/2955,serwis,Sex-oferty.html
http://www.artspoz24.lomza.pl/4028,serwis,Sex-oferty.html
http://www.banan.qwerty.gorlice.pl/4770-serwis-Odloty
http://www.bronek.gkatalog.eu/Odloty/2523/
http://www.brownstone.pakiet.redhosti.pl/Ogloszenia_towarzyskie/1282/

Trener polskich siatkarzy: Taki rezultat napawa dumą

"Każdego trenera taki rezultat napawałby dumą. To dowód, że twój pomysł na siatkówkę jest bardzo dobry. Dlatego też ogromnie się cieszę. To historyczny moment dla Polaków, ale i dla mnie, bo jako szkoleniowiec po raz trzeci wygrałem te prestiżowe rozgrywki" - tak zwycięstwo swoich podopiecznych w Lidze Światowej podsumował Andrea Anastasi. Biało-czerwoni pokonali w Sofii Amerykanów 3:0.


Biało-czerwoni po raz pierwszy w historii wygrali Ligę Światową. W finale Polacy nie dali szans mistrzom olimpijskim - Amerykanom, wygrywając 3:0. Podopieczni Andrei Anastasiego są obecnie jednymi z głównych kandydatów do olimpijskiego medalu. czytaj więcej


Andrea Anastasi pochwalił swoich zawodników za bardzo dobrą grę i zapowiedział dalszą pracę, bo jego zdaniem drużyna może prezentować się jeszcze lepiej. Włoch ma świadomość tego, że walka o medale w Londynie będzie jeszcze trudniejsza. I oczywiście możemy ją przegrać. To się zawsze może zdarzyć. Jestem tylko trenerem, a nie cudotwórcą, ale wiem jedno - od roku nasza gra systematycznie się poprawia i wierzę, że możemy prezentować się jeszcze lepiej - skomentował. To dopiero pierwszy krok. Pamiętajcie, że nie każdy mecz będzie dla nas szczęśliwy. Mogą pojawić się również kontuzje. Wiem, że w tej chwili jest bardzo dobrze. Musimy kontynuować pracę, jaką rozpoczęliśmy. Nie możemy popaść w euforię - zaznaczył.


Turniej finałowy Ligi Światowej uzmysłowił szkoleniowcowi biało-czerwonych, że jego zespół jest w stanie grać na bardzo wysokim poziomie i radzić sobie ze stresem. Przed Final Six trochę się bałem. Zanim przyjechaliśmy do Sofii, mieliśmy 18 dni przerwy w rozgrywaniu meczów. W niedzielę rano zastanawiałem się, co będzie się dziać w finale. To bardzo dobra lekcja przed igrzyskami. Teraz wiem, co robić dalej i na co stać moich graczy - wyznał Anastasi.


Włoch przyznał także, że przed wielkim finałem z Amerykanami pojawił się w jego sercu również strach. Bałem się nie tylko naszej porażki, ale i tego, że jak wygrają Amerykanie, to ich pewność siebie bardzo wzrośnie i uwierzą również w olimpijskie złoto. A wówczas byliby bardzo niebezpieczni w Londynie - ocenił.


Anastasi triumfował w rozgrywkach Ligi Światowej z reprezentacją Italii w latach 1999 i 2000. Z Polakami to jego czwarty turniej i czwarte podium. Przed rokiem wywalczył trzecią pozycję w LŚ i brąz mistrzostw Europy oraz drugie miejsce w Pucharze Świata, co dało zapewniło przepustkę na igrzyska. W Sofii polska reprezentacja po raz pierwszy w historii stanęła na najwyższym stopniu podium Ligi Światowej.


http://www.cosmos.tir365.pl/Sex_oferty/2615/
http://www.cs-skarland.pl/strona-Sex_oferty/id-5092/
http://www.czukwe.tk/show-Ogloszenia_towarzyskie/id-2346/
http://www.dawny.vkatalog.eu/Sex_oferty/3559/
http://www.day-zero.eu/Sex_oferty_st_2755/

Trwa dogaszanie hal magazynowych w Lubaniu

Spalone dwa magazyny i hala produkcyjna o łącznej powierzchni ok. 20 tys. m kw. - to skutki pożaru, który wczoraj wybuchł w firmie produkującej chemię gospodarczą w Lubaniu na Dolnym Śląsku. Ogień został opanowany, ale dogaszanie może potrwać nawet kilka dni.


Jak powiedział rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu Krzysztof Gielsa, strażakom udało się opanować pożar wczoraj późną nocą. Obecnie nie ma już zagrożenia rozprzestrzenienia się ognia.


Sytuacja jest stabilna, trwa obecnie dogaszanie pogorzeliska. Jest to jednak trudne, ponieważ ogień przytłumiony w jednym miejscu pojawia się ponownie w innym. Akcja przypomina gaszenie wysypiska śmieci. Oceniamy, że spaleniu uległo w sumie ok. 20 tys. m kw. hal i magazynów, czyli 2/3 całego zakładu. Dogaszanie ognia może potrwać nawet kilka dni - mówił rzecznik.


Pożar wybuchł wczoraj ok. godz. 4.00. Jako pierwsza zapaliła się duża hala magazynowa, w której przechowywane były materiały higieniczne, następnie ogień przerzucił się na znajdujący się obok mniejszy magazyn. Oba budynki zawaliły się, a pożar objął halę produkcyjną o powierzchni ok. 10 tys. m kw. Hala oraz znajdujący się w niej sprzęt spłonęły całkowicie, a sam obiekt ma popękany ściany i grozi zawaleniem. Strażakom udało się uratować m.in. magazyn chemikaliów oraz pomieszczenia administracyjne.


W trwającej ok. dobę akcji udział brało blisko sześćdziesiąt zastępów straży pożarnej, w sumie ok. 260 ratowników. Dziś na miejscu jest jeszcze ok. 80 strażaków. Z terenu fabryki rozpoczęto już wywóz materiałów chemicznych i wyposażenia, które nie uległy zniszczeniu. Ustalenie przyczyny wybuchu ognia będzie możliwe dopiero po zakończeniu całej akcji gaśniczej.


W pożarze ucierpiało sześć osób. Dwóch pracowników magazynu z objawami podtrucia gazami pożarowymi zostało przewiezionych do szpitala, a po przebadaniu wypisanych do domu. Do szpitala przewieziony został także dwóch strażaków, jeden, który w trakcie akcji skręcił staw skokowy oraz drugi z objawami podtrucia. Pomoc medyczna udzielona została również zabezpieczającej teren policjantce, która zasłabła oraz magazynierowi z sąsiedniej firmy, który podtruł się dymem.


Przejezdna dla ruchu jest już droga krajowa nr 30 Zgorzelec - Jelenia Góra. Na czas gaszenia pożaru została ona w tym miejscu zamknięta przez policję.


http://www.bum.day-zero.eu/Ogloszenia_towarzyskie_st_1109/
http://www.catalog.gkatalog.eu/Odloty/3114/
http://www.cellulose.pakiet.redhosti.pl/Ogloszenia_towarzyskie/2153/
http://www.combination.pakiet.redhosti.pl/Odloty/1153/
http://www.compiled.pakiet.redhosti.pl/Ogloszenia_towarzyskie/1252/
http://www.concurrence.pakiet.redhosti.pl/Ogloszenia_towarzyskie/1145/
http://www.conjuction.pakiet.redhosti.pl/Ogloszenia_towarzyskie/1199/

czwartek, 5 lipca 2012

Zobacz spot na pożegnanie Euro

"Polska to piękny kraj. Ludzie są bardzo przyjaźni. Dziękuję, Polsko" - takie słowa padają z ust europejskich kibiców w spocie wyemitowanym w ramach rządowej kampanii społecznej związanej z Euro. Fani futbolu z Hiszpanii, Grecji i Irlandii chwalą Polaków za życzliwość i niezwykłą atmosferę, jaką stworzyli podczas turnieju.

W 30-sekundowym nagraniu zagraniczni kibice dzielą się wrażeniami ze swojego pobytu w naszym kraju. Komplementują Polskę i Polaków w swoich ojczystych językach. "Polska to piękny kraj", "chciałabym przyjechać jeszcze raz i zostać dłużej", "fantastycznie", "dziękuję, Polsko!" - mówią. Bohaterowie spotu nawiązują też do polskiej kuchni: "Żurek. Uwielbiam" - wyznaje kibic ekipy "Azzurrich".


Pod koniec filmu lektor podsumowuje: Byliśmy dobrymi gospodarzami Euro 2012. Nasi goście poczuli się u nas jak u siebie w domu. Kochamy Polskę i coraz więcej ludzi na świecie wie, dlaczego.

http://www.don9.wpisztu.eu/Odloty/1862/
http://www.dentysta.coupons-saver.com/serwisek-11890/Odloty.html
http://www.don5.polseo.eu/Ogloszenia_towarzyskie/2294/
http://www.lonepsi.info-global.com.pl/8964,katalog,Odloty.html
http://katalog.sportowcy.net.pl/Inne/Spotkania_sponsorowane.html

Zniszczone nasypy autostrady A1. ZDJĘCIA

Ulewne deszcze rujnują opuszczony plac budowy autostrady A1 pod Włocławkiem. W ubiegłym tygodniu woda podmyła nasypy na odcinku prawie 30 kilometrów. Jak informuje nasz reporter Tomasz Fenske, do tej pory zniszczenia zostały jedynie prowizorycznie zabezpieczone.


Przerwa w budowie A1 potrwa około tygodnia Irlandczycy przerwali prace na A1 pod Włocławkiem Drogowcy - jak usłyszał nasz dziennikarz w bydgoskim oddziale Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad - znają problem, ale niewiele mogą zrobić - na placu budowy panuje patowa sytuacja. Roboty pod Włocławkiem właściwie ustały po tym, jak spółki z grupy PBG ogłosiły upadłość, a to właśnie polskie firmy były odpowiedzialne m.in. za budowę nasypów.


Od blisko dwóch tygodni nie pracują też podwykonawcy Irlandczyków. Sytuacja ma się zmienić pod koniec tego tygodnia; wtedy roboty mają wznowić właśnie firmy z wysp. Ich podwykonawcy boją się jednak, że powtórzy się sytuacja z upadłymi, polskimi spółkami; część pracowników alarmuje bowiem, że nie dostała jeszcze wypłat za ostatni miesiąc.


http://www.don5.wpisztu.eu/Odloty/3325/
http://www.rozne.muscles.pl/Inne/Spotkania_sponsorowane.html
http://www.kosc.qwerty.gorlice.pl/4256,serwis,Sex-oferty.html
http://katalog.graf.vot.pl/odloty-s36412.html
http://klimaks.ayz.pl/Inne/Sex_anonse.html

Znaleziono głowę studenta zabitego przez "Canadian Psycho"

Znaleziono głowę studenta zamordowanego przez "Canadian Psycho" - Świat - Fakty w RMF24 - najświeższe wiadomości Reklama rmf24 rmf24 - Strona główna Nie masz konta? Zarejestruj się Zaloguj się Szukaj w serwisie Znaleziono głowę studenta zamordowanego przez "Canadian Psycho" Dzisiaj, 5 lipca (06:33)

W jednym z parków w Montrealu znaleziono ludzką głowę. Według policji należała do chińskiego studenta, o którego zamordowanie i poćwiartowanie oskarżony jest kanadyjski aktor filmów porno Luka Magnotta.

Zobacz również: Makabryczne przesyłki w szkołach. Dzieło Makabryczne przesyłki w szkołach. Dzieło "Canadian Psycho"?

Dwie paczki z ludzką stopą i dłonią dotarły do dwóch szkół w Vancouver, na zachodzie Kanady. Policja ustala, czy nadawca makabrycznych przesyłek to mężczyzna podejrzewany o poćwiartowanie zwłok swojej ofiary, aktor filmów pornograficznych Luka Rocco Magnotta. więcej

Jak psychopata, który zabił i wykorzystał seksualnie przyjaciela, wodził za nos policję Schwytano psychopatę, który zabił i wykorzystał seksualnie przyjaciela

Makabrycznego odkrycia dokonano w parku Angrignon, w południowo zachodniej części Montrealu, niedaleko mieszkania Magnotty. Rzeczniczka policji w Montrealu Anie Lemieux oświadczyła, że testy medyczne potwierdziły, iż jest to brakujący fragment zwłok chińskiego studenta 33-letniego Jun Lina, który - jak ustalono w trakcie śledztwa - został zamordowany i poćwiartowany w maju.

O zbrodnię oskarżono 29-letniego Lukę Rocco Magnottę, kanadyjskiego aktora występującego w filmach pornograficznych, który miał być partnerem życiowym ofiary. Sprawa zyskała w Kanadzie rozgłos bowiem Magnotta miał rozesłać pocztą fragmenty zwłok zamordowanego do różnych kanadyjskich partii politycznych i szkół.

Magnotta został aresztowany na początku czerwca w Niemczech i deportowany do Kanady. Nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.

Reklama Artykuł pochodzi z kategorii: Świat Przejdź na początek artykułu PAP Zobacz również News Schwytano psychopatę, który zabił i wykorzystał seksualnie przyjaciela News Jak psychopata, który zabił i wykorzystał seksualnie przyjaciela, wodził za nos policję News Makabryczne przesyłki w szkołach. Dzieło "Canadian Psycho"? Tagi:Magnotta, Canadian Psycho Reklama Oceń tekstOcen: 1100%Na plus0%Na minus Drukuj FacebookTwitterwięcej Wasze komentarze (1) Dodaj komentarz Autor:

Zaloguj się i komentuj pod swoim nickiem.

Jeżeli nie masz jeszcze konta, zarejestruj się

Treść: 1 godz. 34 min temu ~gadujednak nie zjadł !

inaczej byłby problem !Odpowiedz Zgłoś do usunięcia Fakty dnia Top: Najnowsze Najpopularniejsze Komentowane Agnieszka Radwańska zagra dziś o finał Wimbledonu 38 minut temu Piasecki: Wojna banału z goryczą 1 godz. 25 minut temu Zmarnowane wakacje. Klienci Sky Club ściągani do kraju 1 godz. 38 minut temu Nietoperze pomogą zwalczyć plagę komarów w Mediolanie 1 godz. 44 minuty temu Niemieccy piłkarze docenili Piszczka. Trafił do jedenastki sezonu 1 godz. 47 minut temu więcej Reklama Wywiady Sport Była gwiazda tenisa dla RMF24: Radwańska musi zagrać agresywnie Była gwiazda tenisa dla RMF24: Radwańska musi zagrać agresywnie » Sport Skucha: Wyniki lekkoatletów dają im przepustkę do walki o pierwszą Skucha: Wyniki lekkoatletów dają im przepustkę do walki o... » Euro 2012. Wywiady Andrzej Iwan: Nie ma jeszcze drużyny, która mogłaby wysadzić Hiszpanów z siodła Andrzej Iwan: Nie ma jeszcze drużyny, która mogłaby wysadzić... » Przesłuchanie Sikorski: W Kijowie będzie cały świat, Komorowski wykorzysta okazję Sikorski: W Kijowie będzie cały świat, Komorowski wykorzysta... » więcej wywiadów Blogi

Grzegorz Jasiński

Wczoraj, 4 lipca (16:30)

Dziennikarze wplątani w cząstkę Higgsa

Fizycy czekali na te wiadomość od niemal pół wieku. Dziś ogłosili ją światu. Badania przeprowadzone przez dwa niezależne zespoły naukowe wskazują na istnienie nowej, nieznanej do tej pory cząstki elementarnej i cząstka ta wydaje się...

czytaj więcej Grzegorz Jasiński

Patryk Serwański

Wczoraj, 4 lipca (14:30)

Była gwiazda tenisa dla RMF24: Radwańska musi zagrać agresywnie

Wielki mecz przed Agnieszką Radwańską. Najlepsza polska tenisistka powalczy o awans do finału Wimbledonu z pochodzącą z naszego kraju reprezentantką Niemiec Angelique Kerber. Jeżeli wygra, będzie to sukces niemal bez precedensu, jednak...

czytaj więcej Sport

Tomasz Skory

Wczoraj, 4 lipca (13:41)

Prezydentura niezauważalna

Dokładnie dwa lata temu Bronisław Komorowski zdobywając 53 proc. głosów wygrał drugą turę wyborów prezydenckich. Od tego czasu tańczy na linie, rozciągniętej między poparciem PO a sympatią wszystkich Polaków. Niezbyt efektownie, ale...

czytaj więcej Tomasz Skory

Kuba Wasiak

Poniedziałek, 2 lipca (11:51)

Era Hiszpanii

Jeśli ktoś miał wątpliwości co do potęgi hiszpańskiej piłki, to finał Euro 2012 w Kijowie rozwiał je wszystkie. Włoskie marzenia o detronizacji mistrzów runęły już w pierwszej połowie. Druga była agonią Italii. Dzisiejsza...

czytaj więcej Kuba Wasiak Blogi Komentarze Piasecki Konrad Konrad Piasecki Piasecki: Wojna banału z goryczą » Górczewski Adam Adam Górczewski Pakowanie po męsku, czyli czego potrzeba, aby być mężczyzną » Wasiak Kuba Kuba Wasiak Wasiak: Został tylko finał » Frymorgen Bogdan Bogdan Frymorgen Lato, czas na zmianę garderoby! » więcej komentarzy Gorąca linia Gorąca linia Czekamy na Twój sygnał! 600 700 800 fakty@rmf.fm formularz WWW

Prześlij informację, zdjęcie lub film na Gorącą Linię RMF FM!

Dowiedz się więcej Fakty z gorącej linii Łódzkie: Złodziej aut strzelał do policjantów, trwa obławaWczoraj, 4 lipca (21:55)

Trwa policyjna obława w okolicach Poddębic i Sieradza w Łódzkiem - dowiedział się dziennikarz RMF FM. Poszukiwany jest złodziej samochodów, który strzelał do ścigających go funkcjonariuszy.

Tragiczny wypadek podczas rajdu Baja CarpathiaNiedziela, 1 lipca (14:13)

Do tragicznego wypadku doszło na trasie czwartego odcinka specjalnego 3. rajdu Baja Carpathia, terenowej rundy mistrzostw Polski i Pucharu Europy. Zginął włoski motocyklista, 41-letni Andrea Brunod. Rajd został zakończony.

więcej Multimedia  Dramat bezdomnych zwierząt z Klembowa pod Warszawą Odtwórz Dramat bezdomnych zwierząt z... Włosi wrócili z Kijowa. Wieliczka witała ich jak bohaterów Odtwórz Włosi wrócili z Kijowa.... Crash testy w Inowrocławiu Odtwórz Crash testy w Inowrocławiu Crash testy w Inowrocławiu Odtwórz Crash testy w Inowrocławiu Crash testy w Inowrocławiu Odtwórz Crash testy w Inowrocławiu Crash testy w Inowrocławiu Odtwórz Crash testy w Inowrocławiu Zobacz więcej Fotografie Potężne gradobicie w...

(15 zdjęć)

Zobacz więcej Odnaleziono bezcenny...

(4 zdjęć)

Zobacz więcej Książę William i...

(6 zdjęć)

Zobacz więcej Dzień Niepodległości w USA

(6 zdjęć)

Zobacz więcej Pięć ofiar strzelaniny w...

(5 zdjęć)

Zobacz więcej Reklama Reklama Narzędzia Wersja mobilna Dodatkowe menu RSS Nawigacja serwisu Start Fakty Tylko w RMF24 Wiadomości Wywiady Kontrwywiad Przesłuchanie Blogi Komentarze Wideo Audio Foto Gorąca linia Prześlij fakt Wasze fakty - RMF24 Regulamin Ekonomia Sport Kultura Rozrywka Nauka Ciekawostki Raporty Wideo Polska Tylko w RMF24 Audio Polska Świat Ekonomia Sport Kultura Nauka Tylko w RMF24 Foto Polska Świat Sport Kultura Nauka Tylko w RMF24 Forum Polska Świat rmf24 rmf24 - Strona główna Nawigacja RMF24 na Facebooku RMF24 na Twitterze Nawigacja Newsroom Reklama Mapa serwisu Napisz do nas Polecane: Kontrwywiad RMF FM Przesłuchanie RMF FM Gorąca Linia Staż w RMF24 Patronaty RMF24 Pozostałe: RMF FM RMF Classic RMF MAXXX Radio internetowe Załoga Serwis specjalny Euro 2012 Pogoda Pogoda Warszawa zmień przed południem przed południem 27°C, 1002 hPa po południu po południu 27°C, 1000 hPa wieczorem wieczorem 24°C, 1001 hPa Białystok Bydgoszcz Gdańsk Katowice Kielce Kraków Lublin Łódź Olsztyn Opole Poznań Rzeszów Szczecin Warszawa Wrocław Zielona Góra Więcej naInteria.pl pogoda.interia.pl Radio Muzyka Fakty

Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu. Copyright by Radio Muzyka Fakty Sp. z o.o. 2009-2012. Wszystkie prawa zastrzeżone.

przejdź na początek strony
Komputery Internet Artykuły biurowe Sponsoring Strony www Cycki